Przystępując do Szkoły Zarządzania Zmianą miałem wielką nadzieję, że stworzymy grupę osób, które w sposób maksymalnie profesjonalny będą wiedzieć i potrafić jak zarządzać zmianą. Pytania jakie się pojawiały (przynajmniej w mojej głowie) to: jak to zrobić, które metody są dobre, które z naszych doświadczeń możemy zaadaptować. Zaraz potem mogliśmy przeanalizować wyniki I Ogólnopolskiego Badania Zarządzania Zmianą i to dużo nam nie pomogło. To, co sprawiło przełom to udział Jarka i Wieśka, w warsztacie Lean Change Management. Odpowiedź była następująca: trzeba robić to zwinnie, pracować zgodnie z cyklem składającym się z Wglądu-Opcji-Eksperymentu.
I tu pojawiła się moja kolejna wątpliwość: czy rynek „kupi” eksperyment?
Długo myślałem nad tym by słowo eksperyment zamienić na inne, bardziej pewne i przyjazne, ale jak powiedział kiedyś B. Franklin „Pewne są tylko śmierć i podatki”.
Skoro tak, to: czy w takim razie eksperymenty funkcjonują w normalnym świecie i w świecie biznesu?
Po zastanowieniu mogę przywołać masę przykładów, że nie boimy się eksperymentów. Teraz kilka z nich:
Skoro eksperymenty praktykujemy tak powszechnie, to dlaczego część menadżerów może nie chcieć się na nie zgodzić? Szukają pewnych w 100% rozwiązań? Pewnie tak!
Przypomniałem sobie pewne powiedzenie: ludzie awansują tak długo, dopóki nie osiągną swojego poziomu niekompetencji – to moja wersja prawa L. J. Petera.
Czy to oznacza, że menadżerowie powinni mieć wśród swoich kompetencji umiejętność eksperymentowania i podejmowania ryzyka?
Dla niektórych tylko odpowiedź brzmi: „może tak”, ale dla mnie „na 100% tak”.
Być może tych niektórych menadżerów nie powinno być na swoich stanowiskach albo powinni zmienić swoje podejście do eksperymentowania?